Warszawskie poszukiwanie pracy
____________________________________________________________________________________________________________________________________
Wydawać by się mogło oczywistym, że rozmowa o pracę musi wyjawić, czym DOKŁADNIE powinnam się zajmować. Kiedy przychodzę do firmy, która opowiada mi o ratowaniu świata poprzez uczestniczenie w projekcie dotyczącym działalności charytatywnych tj UNICEF, Wioski dziecięce, itp myślę sobie ,,wooow...!". Aczkolwiek lubię zadawać miliony pytań i oczekiwać wyczerpujących odpowiedzi. Już w dzieciństwie, leń, który ,,wyjaśniał" mi, że prąd mieszka w gniazdkach, ryzykował co najmniej solidnym zwarciem, o ile nie pożarem.
Jednak podczas rozmowy w jednej z warszawskich firm stawiających się w tym świetle odniosłam wrażenie, że wiedzę tajemną chcą zachować dla siebie. Mówią o szkoleniach na PM, a na forach czytam że ich praca to po prostu zwykłe proszenie się u ludzi o ich zobowiązania do co miesięcznych wpłat na dane fundacje. Wydaje mi się, że praca w takiej fimie, z tymi ,,profesjonalistami" pracującymi dla brytyjskiego właściciela to sport ekstremalny, grożący kalectwem i/lub cieżkim urazem psychicznym. Nawet jeśli zniosłabym ich mądrzenie sie, upiorne konwersacje, to i tak wymiekliby przy mojej którejś ucieczce z pracy. Tak więc, nie pozostało mi nic innego, jak szukać swojej ścieżki kariery w innej firmie....
PS. Pytacie co u mnie? Zakochana jestem szaleńczo i obłąkańczo. Mam Najcudowniejszego i Najprzystojniejszego Narzeczonego we wszechświecie. Aż sama nie mogę uwierzyć, że tak wyjątkowi męzczyźni istnieją. Że - wyjątkowi, to wiem że istnieją, ale że AŻ TAK - nie miałam pojecia.
Zawsze przyjaźniłam się z mężczyznami (niektórzy z nich, jak nie 9/10 zauraczało się i probowało pozbawić wolności bycia singlem) jednak albo nie potrafili za mną nadążyć, albo nie byli wystarczająco lotni, albo oczytani. Gdyby policzyć, za ile męskich wrzodów żołądka, nerwic i zawałów jestem odpowiedzialna, okazałoby się pewnie, że jestem bardziej szkodliwa w kontaktach od nikotyny, narkotyków i alkoholu razem wziętych.
27/1/2013 |
Link |
Komentuj (0)
Paris - the journey to my dream !
____________________________________________________________________________________________________________________________________
Data: 1 - 4 grudnia 2012
Bilety lotnicze:
- Warszawa Modlin - Aeroport Paris Beauvais: 60 zł/os (15 €)
- Aeroport Paris Beauvais: 60 zł/os (15 €)
Nocleg: doba 120 zł za 1 osobę (5 min pieszo od stacji metra Louis Michele) znalezione tutaj: AIRnb
:: Łącznie 720 zł / 2 osoby za 3 noclegi
Przykładowe ceny w Paryżu
- butelka wina w sklepie:) od 3 €
- przepyszna paryska bagietka kupiona w piekarni: od 1 €
- sery: od 3 € (wielkości jak camembert)
- posiłki w uroczej paryskiej restauracji przy Katedrze Notre Dame: spaghetti 12 €, carbonara 12 €, steak + frytki 15 €, coca-cola 4 €, kawa 4 €, gorąca czekolada 8 €
- śliczna Restauracja Grill (na Moulin Rouge) kuchnia amerykańska: steak+frytki+mus czekoladowy 10 € / filet z kurczaka+frytki+jogurt naturalny 8 €
- Fast Food: hamburger + frytki + 6 skrzydełek + cola 8 €
- zupka chińska 1 €
- wędlina od 3 €
- Coca-cola 1l 3 €
- pocztówka (wielkość kartki z zeszytu) 0,20 €, A4 1 €
- 1 bilet na metro (na wszystkie linie) 1,20 €
- 1 bilet autobusowy z lotniska na Porte Maillot (jest tam dworzec i metro) 15 €
- bilet rejs Sekwaną 12 €
- bilet wjazd na Eiffla Tower 14 € (rezerwacja tutaj: www.tour-eiffel.fr)
- bilet wejścia do klubu z muzyką latino 10 €
________________________________________________________________________________
Plan zwiedzania (najkorzystniejszy, by nie tracić czasu na dojazdy, a z punktu A przejść pieszo do punktu B)
Sobota:
Katakumby
Dzielnica Łacińska
Cathédrale Notre Dame
Niedziela:
Musée du Louvre
Musée d'Orsay
INVALIDES
przejazd metrem
spacer Avenue des Champs-Élysées
Arc De Triomphe (na końcu Champs-Elysees)
Poniedziałek:
Eiffla Tower
przejazd metrem
La Basilique du Sacré Coeur de Montmartre
spacer z La Basilique du Sacré Coeur na Moulin Rouge
Moulin Rouge
przejazd metrem pod Eiffla Tower, bo stamtąd są rejsy
rejs Sekwaną
05/12/2012 | Link | Komentuj (0)
#25 Basen i higiena
____________________________________________________________________________________________________________________________________
Wyjście na basen uznałam za początek powrotu do formy po długim czasie nieobecności w obiektach sportowych. W szatni niesamowity ukrop i zapach ozonu. Trzy kobiety zatrzymały się przed tablicami informacyjnymi o zasadach korzystania z basenu. Mimowolnie słyszałam ich rozmowę:
- Ale dlaczego mam wziąć prysznic przed wejściem na basen?
- No bo wiesz, to tak na wypadek, gdybyś się nie miała czasu umyć… żeby nie wchodzić do wody spoconym.
- Ale ja się rano myłam… – odpowiedziała pierwsza.
- No, to chyba ciebie to nie dotyczy. – Koleżanka wzruszyła bezradnie ramionami.
- Głupie trochę te zasady, co nie?
- No, głupie, przecież każdy wie, czy jest brudny czy nie.
Boże. Pomyślałam. Czy my mamy naprawdę XXI wiek? Zanim z koleżanką zdążyłyśmy opuścić szatnię, powiedziałam do koleżanki bardzo głośno:
- I przez takie wieśniary właśnie na basenie można coś złapać.
Jedna z zainteresowanych zatrzymała się z ręką na klamce i odwróciła się w moim kierunku:
- Mówiłaś coś?
- Tak – potwierdziłam – mówiłam, że przez takie larwy jak wy basen jest pełen syfu.
- Co takiego?
- Prysznic jest po to, byś zmyła z siebie to, co zgromadziłaś przez cały dzień, czyli pot, bakterie, resztki antyperspirantu spod pachy, a przede wszystkim ten tandetny makijaż, żeby inni nie musieli w nim pływać.
Kobieta otworzyła ze zdziwienia usta i powiedziała:
- A tobie co do tego?
- Prawie nic, poza tym, że zaraz wchodzę do wody i wolałabym mieć komfort przybywanai w nim razem z ludźmi, którzy przestrzegają elementarnych zasad higieny.
Obiekt mojej krytyki pozostawiony został bez wsparcia moralnego koleżanek, a jako że mało kto potrafi się oprzeć sile mojej sugestii – podreptał grzecznie pod prysznic.
28/7/2012 | Link | Komentuj (0)
#23 -osobiste- CMENTARZE i pogrzebowy nastrój
____________________________________________________________________________________________________________________________________
Nienawidzę psów, wspominałam?
Nie? To akcentuję: N-I-E-N-A-W-I-D-Z-Ę futrzaków. Tak, ma to osobiste konotacje. Otóż pięknie rozprężając się i odprężając w domu na Mazurach, który ma sposobność posiadania owczarka niemieckiego - jeśli ktoś powiedziałby mi że jest mądrym psem to uznałabym to za polityczną prowokację i przypuszczeniem, że jednak ktoś posądza go o posiadanie inteligencji, szczątkowej, ale jednak - tak więc opalając radośnie swój ryjek na słońcu usłyszałam kocie krzyki, pobiegłam szybko do garażu, przekonana, że moje koty się pokłóciły już nie dla zabawy i przegnać tą wesołą gromadę kiedy oto przed oczami stanęła mi ta suka (tak, bo to ona jest) która trzyma w pysku MOJEGO MAŁEGO KOCIAKA !!! Wrzask mój usłyszała cała wioska. Suka wypuściła koteczka, próbowałam go renimować, układać, już byłam gotowa dzwonić po weterynarza, jednak było za późno.. koteczek został ściśnięty przez tępą sukę i obrażenia były za poważne. Całe popołudnie w łzach, płaczu i żałobie. Nawet ulubiona czekolada nie pomogła..
Tak więc jak ktoś zapyta mnie o stanowisko wobec psów? Nienawidzę.

Zaczęłam myśleć o śmierci. Trumnach. Ten dzień upłynął mi za ażurowymi srebrnymi firankami, które przyczepiają do trumien. Ozdabianie trumien jest dla mnie absurdem nie mającym precedensu. Nienawidzę polskich trumien i ołtarzykowej tradycji budowania pomników, zamiast grobów. A może drewno ciemne, a może jasne, a może firanka srebrna, a może złota, a poduszeczka? Życzy pani sobie drapowaną czy gładką, ale za to z satyny? Pomnik. Granit. Nie! Przepraszam, nie granit, przyjdzie rodzina z Warszawy, powiedzą, że zaoszczędziłam: niech będzie marmur. Tak, ten zagraniczny, a czy na fakturze będzie, że z zagranicy? Nie? No to niech będzie krajowy, bo i tak nikt mi nie uwierzy... Rzygać się chce.
Gdy umrę, chciałabym mieć skromną, prostą trumnę bez poduszek i firanek. Może tylko jakiś materiał w środku, żeby ciało nie obijało się o drewno i nie straszyło ludzi. A mogiła z ziemi. Z krzyżem albo bez. Gdy deszcz rozmyje grudki, może nie zostać nic. I tak nasze istnienie nie znaczy zbyt wiele, więc po cóż tyle szumu; więcej szumu robimy wokół śmierci, niż wokół życia.
Niewielu rzeczy zazdroszczę Ameryce, ale podobają mi się ich cmentarze. Gładkie trawniki z płytami ukrytymi wśród trawy zamiast krecich kopców. Chcesz pomyśleć o kimś, kto odszedł, przynosisz kwiaty, ściągasz buty, dotykasz stopami ziemi... Czy może być właściwsze wspominanie?
Przez chwilę myślisz o uśmiechu zza chmur, o wspólnych posiłkach, o tym, że odejście boli, i nic ci nie przeszkadza... Nie musisz myśleć o tym, że czeka cię skrobanie wosku lub wydatek na sztuczne chryzantemy, które ukradziono siódmy raz w tym roku...

24/7/2012 | Link | Komentuj (0)
Menelstwo drogą do upadłości
____________________________________________________________________________________________________________________________________
Szukanie pracy bez skutku. Angielski na żenującym poziomie. Ukochany za granicą. Nawet mój Nomen mnie przytulić nie chce (mój pluszowy Someone Special).
:: An, za ile będziesz na stancji? Obalim wino? Mam depresję.
::: Obalim!
W sumie: .. czemu nie dwa?
W ciągu 24h przybyło mi 110 wyświetleń strony. Dzięki za odwiedziny kimkolwiek jesteś.
Proszę zagłosuj w rankingu blogów na mój blog - odnośnik w kolumnie po prawej pod licznikiem
17/7/2012 | Link | Komentuj (0)